Artur Ucher: Przez dekadę nasza firma ewoluowała wraz z nowymi potrzebami klientów, trendami związanymi z postawami konsumentów czy rozwojem technologii. W zmieniającej się rzeczywistości jedno z naszej perspektywy pozostaje stałe: najwyższe standardy i jakość. Pewnie dlatego łatwiej nam odkrywać nowe obszary, a wręcz wyznaczać kierunki rozwoju branży. Z tego samego zapewne powodu z wieloma klientami łączą nas wieloletnie relacje.
Artur Ucher, prezes Imagine Nation
2010 – początek Kiedy latem 2010 roku postanowiłem z moim przyjacielem Rafałem Kupidurą, stworzyć agencję eventową, uzupełniając tym samym zakres usług prowadzonej przez niego i jego brata agencji reklamowej Focus Media Group – świat właśnie wychodził z globalnego kryzysu. Odradzający się rynek eventowy nie dawał oczywistych perspektyw rozwoju. Marketerzy, w oczywisty sposób również dotknięci kryzysem, poszukiwali oszczędności i efektywności. Dotychczas wypracowane długofalowe więzi agencja – klient poddawane były nowej weryfikacji. Presja cenowa spowodowała, że agencje zaczęły pod swoimi szyldami świadczyć coraz szerszy zakres usług, nazywając je marketingiem zintegrowany, który w późniejszym czasie przyjmie nazwę marketingu 360. My jednak od początku wiedzieliśmy, jaką agencję chcemy stworzyć.
Mieliśmy dość prężnie prosperującą spółkę reklamową oraz jasną wizję, jaką spółką eventową ma być Imagine Nation. Postawiliśmy na wysokiej jakości obsługę klienta, co było zgodne również z postrzeganiem naszej roli w procesach biznesowych. Taka strategia przyniosła efekty; w ramach corocznego raportu magazynu „Media & Marketing Polska” – „Agencje Marketingu Zintegrowanego 2013”, startując dwiema agencjami, wspólnie pod szyldem Focus Media Group – zdobyliśmy główną nagrodę i tytuł „Agencji Roku”.
To doświadczenie – jak i mocne przekonanie, że słowa Philipa Kotlera, iż najlepszą reklamę robią zadowoleni klienci – zostało z nami do dzisiaj, i wciąż jest sposobem na prowadzenie biznesu. W tym czasie do agencji dołączył Jacek Kłopotowski, a nieco później obecna dyrektor zarządzająca, Aneta Zawiślak, jak również Marika Gołębiowska, Head of Team jednego z kluczowych klientów. Te osoby na nowo zdefiniowały pojęcie „client service” i przy wsparciu utalentowanych zespołów kreatywnego i produkcyjnego, na stałe pozwoliły wypracować właśnie taką etykietę i wizerunek agencji.
Każda firma w pewnym momencie swojego rozwoju otrzymuje szansę, która dobrze wykorzystana, może zmienić oblicze firmy. W naszym przypadku była to wygrana przetargu na obsługę ramową potężnej, globalnej marki. Dziś mogę powiedzieć, że w 100 proc. wykorzystaliśmy zaufanie, jakim w owym czasie obdarzył nas klient.
Głodni urzeczywistniania pomysłów, z wielką pasją podchodziliśmy do kolejnych wyzwań. Czerpaliśmy ze światowych rozwiązań technologicznych, budując sobie – wówczas może nieświadomie – pozycję agencji szeroko wykorzystującej nowe technologie. To procentowało w kolejnych latach. Na początku 2020 roku, na wznoszącej fali, siedliśmy do kreślenia planów na przyszłość. Były naprawdę imponujące, chcieliśmy przekroczyć obrót 40 mln zł, co wcale nie było nazbyt wygórowanym wskaźnikiem. Planowaliśmy przebudowę strukturalną, aby usprawnić działanie przeszło 60-osobowego zespołu. I… nastała pandemia Covid-19.Czy to, co wypracowaliśmy dotychczas wystarczy, aby utrzymać tak pieczołowicie wypracowywaną latami pozycję? Coraz częściej myślę, że jednak uniwersalne prawdy czy standardy utrzymają swoją wartość. Trzeba je tylko umieć zastosować w nowych realiach.
Mieliśmy dość prężnie prosperującą spółkę reklamową oraz jasną wizję, jaką spółką eventową ma być Imagine Nation. Postawiliśmy na wysokiej jakości obsługę klienta, co było zgodne również z postrzeganiem naszej roli w procesach biznesowych. Taka strategia przyniosła efekty; w ramach corocznego raportu magazynu „Media & Marketing Polska” – „Agencje Marketingu Zintegrowanego 2013”, startując dwiema agencjami, wspólnie pod szyldem Focus Media Group – zdobyliśmy główną nagrodę i tytuł „Agencji Roku”.
To doświadczenie – jak i mocne przekonanie, że słowa Philipa Kotlera, iż najlepszą reklamę robią zadowoleni klienci – zostało z nami do dzisiaj, i wciąż jest sposobem na prowadzenie biznesu. W tym czasie do agencji dołączył Jacek Kłopotowski, a nieco później obecna dyrektor zarządzająca, Aneta Zawiślak, jak również Marika Gołębiowska, Head of Team jednego z kluczowych klientów. Te osoby na nowo zdefiniowały pojęcie „client service” i przy wsparciu utalentowanych zespołów kreatywnego i produkcyjnego, na stałe pozwoliły wypracować właśnie taką etykietę i wizerunek agencji.
Każda firma w pewnym momencie swojego rozwoju otrzymuje szansę, która dobrze wykorzystana, może zmienić oblicze firmy. W naszym przypadku była to wygrana przetargu na obsługę ramową potężnej, globalnej marki. Dziś mogę powiedzieć, że w 100 proc. wykorzystaliśmy zaufanie, jakim w owym czasie obdarzył nas klient.
Głodni urzeczywistniania pomysłów, z wielką pasją podchodziliśmy do kolejnych wyzwań. Czerpaliśmy ze światowych rozwiązań technologicznych, budując sobie – wówczas może nieświadomie – pozycję agencji szeroko wykorzystującej nowe technologie. To procentowało w kolejnych latach. Na początku 2020 roku, na wznoszącej fali, siedliśmy do kreślenia planów na przyszłość. Były naprawdę imponujące, chcieliśmy przekroczyć obrót 40 mln zł, co wcale nie było nazbyt wygórowanym wskaźnikiem. Planowaliśmy przebudowę strukturalną, aby usprawnić działanie przeszło 60-osobowego zespołu. I… nastała pandemia Covid-19.Czy to, co wypracowaliśmy dotychczas wystarczy, aby utrzymać tak pieczołowicie wypracowywaną latami pozycję? Coraz częściej myślę, że jednak uniwersalne prawdy czy standardy utrzymają swoją wartość. Trzeba je tylko umieć zastosować w nowych realiach.
2020 Kiedy w maju tego roku zdecydowaliśmy się na realizację konferencji New Reality, pokazującej jak może wyglądać prawdziwy event online, myśleliśmy oczywiście głównie o sobie. Zbudowaliśmy jednak wciąż eksploatowany benchmark dla całej branży; na nowo zdefiniowaliśmy pojęcie eventu online. Stając przed dylematem, czy organizować New Reality, znów podjąłbym taką samą decyzję.
Ale przecież event – według najczęściej spotykanej definicji – to wydarzenie. Muzyczne czy towarzyskie, najczęściej publiczne. Czy w formule zdalnego uczestnictwa, pozostaje nim nadal? Z jednej strony urządzenia mobilne i komunikacja online są czymś powszechnym, z drugiej – tym, czego niezmiennie poszukujemy, jest kontent. Adekwatny, wartościowy. Treść, bez której w przestrzeni społecznościowej nie zaistniejemy. O jego atrakcyjności zaś decydują autentyczne przeżycia. W tym widzę szansę na kolejną dekadę rozwoju branży eventowej. W moim świecie, a w zasadzie w procesie planowania przyszłości, hasło Content is the king stanowi odpowiedź na dylemat, którą drogą – w zgodzie z nowymi wyzwaniami rynku oraz potrzebami klientów – ma podążać Imagine Nation.
Ale przecież event – według najczęściej spotykanej definicji – to wydarzenie. Muzyczne czy towarzyskie, najczęściej publiczne. Czy w formule zdalnego uczestnictwa, pozostaje nim nadal? Z jednej strony urządzenia mobilne i komunikacja online są czymś powszechnym, z drugiej – tym, czego niezmiennie poszukujemy, jest kontent. Adekwatny, wartościowy. Treść, bez której w przestrzeni społecznościowej nie zaistniejemy. O jego atrakcyjności zaś decydują autentyczne przeżycia. W tym widzę szansę na kolejną dekadę rozwoju branży eventowej. W moim świecie, a w zasadzie w procesie planowania przyszłości, hasło Content is the king stanowi odpowiedź na dylemat, którą drogą – w zgodzie z nowymi wyzwaniami rynku oraz potrzebami klientów – ma podążać Imagine Nation.
Hasło "Content is the king" stanowi dla mnie podpowiedź, którędy ma podążać Imagine Nation
- mówi Artur Ucher, CEO agencji Imagine Nation
Tekst pierwotnie ukazał się na łamach magazynu "Media & Marketing Polska".